Zagranica, a potem Ekstraklasa

Od jakiegoś czasu emocje wzbudza sprawa Patryka Lipskiego. Reżyser gry Ruchu Chorzów postanowił nie przedłużać kontraktu i odejść z tonącego okrętu. Za karę Lipski usiadł na ławce. Władze klubu próbowały zatuszować sprawę, tłumacząc że zawodnik zerwał  więzadła kolanowe (!) Odpowiedź szybko spotkała się z ripostą piłkarza, który napisał, iż takich więzadeł nie ma. Dni Lipskiego są policzone. Na horyzoncie już widać Lechię.



Ale czy Gdański klub jest dobrym wyborem? Biało-zieloni są trochę jak Legia z dawnych lat. Lubi podkradać młodych zawodników, lub piłkarzy, którym nie wyszło za granicą i chcą się odbudować. Lipski najbardziej pasuje do pierwszej grupy graczy. Głupim wyborem byłby transfer do Gdańska. Dlaczego? Nie zrobi kariery. O wiele lepszym wyborem byłby transfer za granicę. W przypadku niepowodzenia w Europie, powrót do Polski, najlepiej do Lechii,   jak najbardziej byłby wskazany. Z europejskich wojaży przybyli do Lechii Michał Chrapek, Rafał Wolski, czy Ariel Borysiuk, o Peszce i Wojtkowiaku nie wspominając. Wszyscy ci piłkarze z powodzeniem grają w biało-zielonych barwach po powrocie z emigracji.  Lipskiemu zamiast Lechii polecam więc Anglię, Niemcy, Francję, albo Włochy. Oczywiście elita. Zespół, zajmujący podobne miejsca co Ruch. Taki będzie bowiem najlepszy. Czy sobie jednak poradzi, to już jego interes, leżący w nogach.

Kierunek ucieczki z tonącego niebieskiego okrętu powinien być jeden. Zagranica. A     Lechia? Będzie użyteczna tylko wtedy, kiedy Lipskiemu nie wyjdzie. Zamiast łasić się na bursztyny z Gdańska, lepiej wyruszyć na emigrację. Potem zaś wrócić z podkulonym ogonem do Polski. Sezon, dwa i Lipski znowu stanie się Niebieski.

Komentarze