Pierwszy mecz trójmiejskich drużyn zakończył się remisem 1:1. Lechia przystępowała do potyczki jako lider, zaś Arka nieźle radziła sobie w górnej połówce tabeli.
Teraz obie ekipy to spotkanie traktują prawie jak szekspirowskie być albo nie tyć być. Gdańszczanie walczą o najwyższe miejsce przed podziałem punktów. Teoretycznie, mają szansę nawet na liderowanie po 30. kolejkach, ale tylko wtedy, gdy wygrają dwa ostatnie mecze, a Legia dostanie wciry od Korony. Jaga zremisowała bezbramkowo z Cracovią, więc szansę są.
Biało-zieloni mają o co walczyć, a Arka? Jak najbardziej. "Dzieci Noego"(nie jest to obraźliwe określenie) zawaliły na całej linii i mimo niezłej postawy na jesień, mogą spaść z ligi. Aktualnie Gdynianie plasują się na 13. miejscu w tabeli, mając jedynie......czekaj....no właśnie, nie mając punktów przewagi nad strefą spadkową. Arka dzieli się pulą 30 oczek z Ruchem, Cracovią oraz Piastem. Niewiele więcej ma 11. Śląsk Wrocław (32). W takiej sytuacji każdy mecz będzie na wagę złota, a i po podziale punktów wszystkie zespoły z dolnej ósemki mogą mieć objawy zaawansowanego alkoholizmu. Przejawiającego się trzęsieniem rąk, przekrwionymi oczami. Oczywiście ze stresu. Tak więc, Arka nie będzie wyjątkiem i derby z Lechią, mimo już mocno napiętej otoczki, staną się jeszcze bardziej pasjonujące.
Walka między dwoma liderami pomorskiego futbolu trwa w sumie cały rok. Od elokwentnych napisów na murach typu: "Lechia ssie", po ambitne, mogące zagrozić wszystkim polskim wieszczom poematy "Arka Gdynia, kurwa świnia", widzimy, że te mecze to coś więcej niż tylko futbol, zresztą jak większość derbów w tym sportowym światku.
Starcia Realu z Barceloną mają podłoże polityczne, zaś szczypiorniakowe 60 minut między Vive, a Wisłą Płock zostało nazwane "Świętą wojną". Opisywane derby są ważne, mimo krótkiej historii. W Ekstraklasie obie ekipy zmierzyły się po raz pierwszy 3. października 2008 roku. Wówczas triumfowała Lechia 1:0. Gola strzelił uwielbiany przez, niestety głównie licznych rywali Gdańskiej ekipy, Paweł Buzała. W pewnym okresie facet potrafił może i nawet poprawiać styl Grzegorza Rasiaka, albo stworzyć własny, niepowtarzalny. Szkoda, że nie gra już w tej lidze. Nadałby jej znowu niezłego kolorytu (bo bramek to rzadko).
Strzelaniem u podopiecznych Piotra Nowaka parają się teraz bracia Paixao, czy Grzegorz Kuświk. Oni w meczu z Arką możliwość gry mieć będą. Tak samo, jak Sławomir Peszko. Skrzydłowy wraca po zawieszeniu dyscyplinarnym. Swoją obecnością zaszczyci nas również, teraz już chyba lider Lechii, Rafał Wolski. Potyczkę opuści Grzegorz Wojtkowiak z powodu urazu stawu kolanowego.W ekipie trenera Leszka Ojrzyńskiego zrobiła się natomiast istna przychodnia rodem z NFZ. Ostro z czasem walczy trio rekonwalescentów: Antoni Łukasiewicz, Przemysław Trytko i najlepiej ostatnio grający Rafał Siemaszko. Poza tym, w potyczce zabraknie nowego Polaka - Marcusa da Silvańskiego Silvy oraz Mateusza Szwocha. Obaj pauzują za kartki.
Pytanie na koniec. Kto wygra? Odpowiedź jest prosta - nie wiem. Bo to ludzie derby są, a jak wiadomo one rządzą się swoimi prawami i powiedzieć, że zespół będący wyżej w tabeli jest faworytem, to jak nic nie powiedzieć. Także lepiej już nic nie mówić, tylko oglądać na stadionie, czy przed telewizorem w poniedziałek o 18:00.
Dawid Komorowski
Komentarze
Prześlij komentarz