Po Euro 2016 unosi się jeszcze ten charakterystyczny swąd nostalgii. Głównie dzięki naszej reprezentacji, która doszła do 1/4 francuskiego turnieju, ale nie tylko. Pół roku minęło i "nasza", węgierska siła rozjechała się we wszystkie strony świata, szkoda. Wreszcie zacząłem doceniać to klasyczne przysłowie od szabli i szklanek.
Jeden z pierwszych dni francuskiego turnieju, oglądam Walia - Słowacja. Na razie 1:0 dla "smoków". Patrzę, zmiana. Wchodzi Ondrej Duda, jeszcze wtedy grał w Legii Warszawa. Odwracam się do kolegi i zaczynam sobie robić jaja: "Patrz, Ekstraklasa wchodzi na boisko, już pograne". Parę sekund później cieszę się jak cholera, bo nasi południowi sąsiedzi wyrównali. Na liście strzelców pojawia się nazwisko Duda. Ja pierdziele. Stało się. Ekstraklasa wchodzi na salony.
Mistrzostwa Europy były, jak się okazało fantastyczną promocją naszej ligi i ludzi w niej grających. Poza słowackim pomocnikiem, najbardziej dało się zapamiętać chyba tylko jedną reprezentację - Węgry. W kadrze naszych przysłowiowych bratanków zobaczyliśmy w sumie 4 zawodników z ESY. Obrońcy Tamas Kadar i Richard Guzmics byli podstawowymi zawodnikami, zaś Gergo Lovrencsics oraz Nemanja Nikolic dość dobrze zaprezentowali się wchodząc z ławki. Wiadomo, cieszyliśmy się, że mamy takich "światowych" ligowców, tylko że odejście Lovrencsicsa stało się zaklepane przed turniejem. Zostało ich 3, ale doszedł jeszcze Adam Gyurcso z Pogoni Szczecin.
Myślałem, że zostaną trochę na dłużej, pomyliłem się. W tym zimowym okienku transferowym (podbieraczu talentów i oszlifowanych diamentów, pożeraczu nadziei na dłuższą przygodę w pucharach, łamaczu serc) odeszli ci, którzy radowali nas swoją grą przez ostatnie pół roku. Tamas Kadar odszedł z Lecha do Dynama Kijów, Richard Guzmics z Wisły do Chin (nazwę klubu sami sobie wpiszcie cwaniaki), chociaż nie, ta jest akurat łatwa Yanbian Funde, a Nikolics z Legii do Chicago Fire. Będzie chociaż miał kolegę z Niemiec. Podobno jakiś Schweinsteiger.
Myślałem, że Ekstraklasa bez nich będzie gorsza jakościowo i kulturowo. Zmieniłem wczoraj zdanie, my sobie jakoś poradzimy, ale ta ich kadra? Kiedy Węgry grały przeciwko Portugalii z paroma zawodnikami z naszej ligi, było 3:3. Wczoraj zagrał tylko Adam Gyurcso i efekty widać (bez urazy dla Pogoni). Łączmy się w bólu, oni sami sobie nie poradzą....Chyba, że doślą nam paru kandydatów na reprezentantów.
Dawid Komorowski
Komentarze
Prześlij komentarz