Czesław Michniewicz i jego oraz innych polskich trenerów przekleństwo

Czesław Michniewicz nigdy nie miał łatwo. W swojej karierze trenerskiej prowadził kilkanaście klubów i dla wielu jest jednym z najlepszych polskich trenerów. Były bramkarz Amiki to człowiek którego jedynym problemem jest to, że nigdy tak naprawdę nie prowadził żadnego klubu z krajowej czołówki, a ligowe średniaki, z którymi wykręcał wyniki ponad stan… by po chwili zostać zwolnionym przez chcących więcej i więcej działaczy. Dziś stało się to po raz kolejny i Michniewicz został zwolniony z Bruk-Betu Termalici Nieciecza.
Jego kariera zaczęła się poznańskim Lechu, jeszcze zanim „Kolejorz” połączył się z Amicą, jeszcze zanim zdobył licencję trenerską, gdy Lecha formalnie prowadził Ryszard Łukasik. Z poznańskim klubem zdobył puchar i superpuchar Polski. Po uzyskaniu licencji dalej prowadził Lecha, wystarczyło jednak jedno delikatne podknięcie w sezonie 2005/06 i Michniewicz musiał szukać nowej pracy.

Tę znalazł w Lubinie, z Zagłębiem osiągnął życiowy sukces, sięgając po mistrzostwo Polski. Był to jednak nie tylko jego największy sukces w karierze trenerskiej ale zarazem ostatnie trofeum, jakie dotychczas zdobył. Z klubem pracował dokładnie rok i 16 dni. Odszedł gdy Zagłębie zaczęło odstawać od prowadzących w Orange Ekstraklasie Wisły, Legii, Lecha i Groclinu. Przypomnijmy jednak, że gdyby nawet CM pozostał na stanowisku, dla Zagłębia tamten sezon był stracony, klub bowiem czekała degradacja za korupcję.
W sezonie 2008/09 prowadził Arkę Gdynia, gdzie mimo apetytów klubu z Trójmiasta na miejsce w pierwszej ósemce, gdyński zespół poradził sobie najgorzej spośród beniaminków tamtego sezonu i zajął odległe 13 miejsce, a w zasadzie 14 jednak na ostatnie miejsce przesunięto ŁKS Łódź. Sam Michniewicz poprowadził klub w 23 spotkaniach, wykręcając słabą średnią 1,09 punktu na mecz.
Michniewicz zniknął na ponad rok z fachu trenerskiego by powrócić zastępując Andrzeja Kretka w Widzewie. W sezonie 2010/11 doprowadził klub do 9 miejsca na koniec sezonu i zrezygnował z dalszej współpracy. Jak się mówi ze względu na postać Sylwestra Cacka. Widzew przez kolejne 3 sezony spędzone w Ekstraklasie, nawet nie zbliżył się do wyniku osiągniętego przez Michniewicza.
Kolejne dwa kluby to dla Czesława Michniewicza porażki. Z Jagiellonii zwolniono go po 5 miesiącach, ponieważ klub nie osiągał wyników. W Polonii Warszawa wytrzymał 42 dni.
Pod koniec sezonu 2012/13 objął Podbeskidzie i uratował klub przed spadkiem. Zaczął też następny, o wiele trudniejszy sezon, tuż przed którym odszedł Robert Demjan czyli król strzelców Ekstraklasy poprzedniego sezonu. Wytrzymał do października. W tamtym sezonie Podbeskidzie dysponowało jednak takimi tuzami jak Ladislav Rybansky między słupkami, Dariusz Pietrasiak na środku obrony i Fabian Pawela na szpicy.
O Michniewiczu na ponad rok zapomniano, można było odnieść wrażenie, że jest poniekąd spalony w środowisku, jednak potrzebująca znaleźć na szybko trenera Pogoń wykręciła numer do sympatycznego trenera z Wielkopolski. Michniewicz dokończył sezon w Szczecinie, a w kolejnym zajął bardzo wysokie 5 miejsce, tuż za europejskimi pucharami, dla władz klubu ze Stadionu im. Floriana Krygiera to było za mało, jest to tym dziwniejsze, że Kazimierz Moskal radzi sobie przeciętnie, a jednak władze w 100% ufają.
No i teraz Termalica, Michniewicz z drużyną której 3/4 stanowią przeciętniacy tacy jak Fryc, Misak, Kupczak, Szarek, Kędziora i Pleva, uzyskał na zakończenie jesieni 4 miejsce w lidze. Po pierwszych 6 spotkaniach wiosną, klub z Niecieczy spadł na 7 miejsce w tabeli i zdobył przez ten czas raptem 3 punkty, co daje 0,5 punktu na mecz. Niecieczanie to na najgorsza drużyna wiosny. Czy jednak główną winę ponosi w tym CM? Klub zimą opuścił Martin Juhar który w bieżącym sezonie rozegrał 9 spotkań, strzelając bramkę. Michniewicz chciał wzmocnień potrzebował ich by walczyć o puchary, a co dostał? Anonima ze Słowacji i młodziaka z Pogoni, w tym momencie zadajmy sobie jedno pytanie: Czy to Michniewicz źle przygotował drużynę do rundy wiosennej, czy może w Niecieczy zamarzyli o pucharach tak bardzo, że stwierdzili „Puchary albo śmierć”? Tego się nie dowiemy ale w tej chwili można powiedzieć, że w Niecieczy ponownie zabrakło czegoś, czego jednak w polskim futbolu nie uświadczymy, długofalowej wizji.
Czesław Michniewicz to człowiek który na pewno ma spore umiejętności taktyczne, mimo że kaleczy futbol skupiając się na defensywie i kontratakach, jednak za często osiąga wyniki ponad stan, a w Polsce nie ma nic bardziej niebezpiecznego dla trenera. Pod spodem opiszę to zjawisko trochę dokładniej.
Wyobraźmy sobie teraz, że przykładowy Tomasz Asensky obejmuje faworyta do spadku z Ekstraklasy, dajmy na to Górnika Łęczna, nawet działacze klubu z Lubelszczyzny nastawiają się na to, że Łęcznianie spadną, a sam klub gra fatalnie ale powiedzmy Cracovia i Wisła Płock grają jeszcze gorzej i Górnik się utrzymuje. Czy to zasługa Asensky’ego? Czy słabości rywali? Pójdźmy jednak w tych wyobrażeniach dalej. Zaczyna się kolejny sezon. Górnik przegrywa pierwsze 5 spotkań i działacze zwalniają trenera. Nie pozwalają mu uporządkować drużyny, nie przeprowadzają wzmocnień ale wyników wymagają. Jego miejsce zajmuje przykładowy Ryszard Kuźma, Górnik wygrywa 3 pierwsze spotkania za jego kadencji, on sam dostaje wzmocnienia, po czym przegrywa kolejne 4 spotkania i zostaje zwolniony, jego miejsce zajmuje Andrzej Konwiński i karuzela dalej się kręci.
Podobnie było w przypadku Michniewicza i wielu innych trenerów polskich. Michniewicz został zwolniony z powodu zbyt dobrych wyników zarówno z Zagłębia, Podbeskidzia, Pogoni jak i teraz z Termalici.
Dlatego na koniec zostawiam apel do działaczy w polskich klubach. Dajcie trenerowi czas i możliwości, a to zaprocentuje. A teraz pozostaje się zastanowić kto następny zleci z karuzeli? Jacek Zieliński któremu w zeszłym sezonie za dobrze szło w Cracovii? A może ktoś inny kto jeszcze niedawno był dla kibiców niczym marszałek Piłsudzki, generał Anders i król Władysław Jagiełło w jednym. Był generałem i wodzem.
Paweł Grzywacz



Komentarze